Geoblog.pl    darekurbanek    Podróże    Rowerem przez Świat    DZIEŃ IV
Zwiń mapę
2005
26
lip

DZIEŃ IV

 
Austria
Austria, Tulln
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 332 km
 
DZIEŃ CZWARTY SAMOTNEJ WYPRAWY 26.07.2005 wstaje wczesnym rankiem godz.7-00. W nocy nieźle lało ze aż mi namiot przeciekł , woda przedostała się do środka . Czuje się jakbym leżał na wodnym materacu. Niebo zachmurzone nie wygląda na to żeby tego dnia było ciepło! wychodzę ze stanu zwijam manele , śmieje się i mówię gdzie ja nocowałem środek buszu pola słonecznikowe łąki itd. . Wyciągam rower z krzaków zapinam cały bagaż na niego i staram się jak najszybciej stąd wyjechać w poszukiwaniu jedzenia. Mała rozgrzewka, zdjęcie i czas żeby zacząć kolejny etap pedałowania. Staram się żeby wyjechać stąd tą samą drogą, co wjechałem. Po przejechaniu kilku kilometrów dociera do mnie myśl Jeść, jeść , jeszcze raz jeść. Docieram do małej ubogiej przydrożnej pizzeri . Tam szykuje pierwszy posiłek tego dnia. Kropi deszcz siedzę pod parasolem i gotuje makaron , kroje chleb i czekam z niecierpliwością na żarło w żołądku świeci mi pustkami . Wydawało mi się ze to fajna restauracyjka, lecz szef tej speluny okazał się głupim fiutem. Bez myślnie wyprosił mnie turystę rowerowego z pod parasola,, piknik to możesz sobie urządzić na parkingu czy gdzie chce, ale nie tutaj! Ale nerwus!! Na początku zawrało we mnie poczym wiozłem graty i wyprowadziłem się na parking , ludzie patrzyli na mnie jakbym był z kosmosu ! Było mi wszystko jedno gdzie zjem śniadanie. Po udanym kiermaszu zostawiam wszystkie śmiecie łącznie z obierkami i butelką po wodzie na parkingu i wyjeżdżam z muzyką na uszach. Jadąc drogą nr 7 zbaczam przypadkowo i wjeżdżam na autostradę. Rowerem po autostradzie no zdarza się . Jedzie się całkiem przyjemnie muzyka gra za chmur wychodzi słoneczko w dali widać już Wiedeń . Po jakimś czasie jazdy po autostradzie mam niemiłe spotkanie z Austriacką policją. Wtedy dotarło do mnie co ja tak naprawdę robię ! zajeżdża mi drogę wysiada i mówi mi żebym jechał przed nim. Jadę jako pierwszy policjant jedzie zaraz za mną po przejechaniu dwóch kilometrów skręcam w prawo. Myślałem że na tym się skończy ja mu dziękuje za to ze zaprowadził mnie na ścieżkę rowerową a on prosi mnie o dokument, no to już wiedziałem ze będzie niemiło . Widzę ze wypisuje jakiś mandat w wysokości 40 Euro ja widząc to staram się go jakoś przekonać do tego żeby nie wypisywał żadnych mandatów.! mówię mu że mam mało pieniędzy i takie tam różne sciemy chyba mnie zrozumiał ! Jestem zadowolony, iż opuszczam go nie zabierając mandatu! Od tej pory trzymam się tylko i wyłącznie ścieżek rowerowych obojętnie, jakich. Bo wiem już jak nieźle można zapłacić za wjazd na tego typu drogi. Oczywiście w kraju, w którym przyjęto konwencję o ruchu drogowym, tzw. Konwencję Wiedeńską, obowiązują przepisy zgodne z prawem międzynarodowym. Kierowca skręcając w drogę poprzeczną musi ustąpić pierwszeństwa rowerzyście, który jedzie ścieżką wzdłuż drogi głównej. To tak nawiasem, ale nie warto wjeżdżać na takie drogi. Kilometry biegną niesamowitym tempem z minuty na minutę jestem coraz bliżej Wiednia. Z czasem kiedy za chmur wychodzi słoneczko wydaje mi się jakbym już powoli dojeżdżał do wielkiego miasta zwanego Wien . Po przejechaniu 80 paru kilometrów docieram do Centrum Wiednia z dala już widać ogromne wieżowce sięgające do chmur ! Z muzyką na uszach jeżdżę po wielkiej stolicy. Przechodzą mnie różne myśli ,, mozolna wyprawa rowerem , sakwy, bagaż jak to możliwe hmmm nie ma rzeczy niemożliwych tak sobie myślę i jadę. Jazda po Wiedniu sprawia mi wiele satysfakcji. do Wiednia ale fajowo co ja tu robię !? Jadąc dalej w stronę centrum po prawej stronie mijam wielkie drapacze chmur . Byłem bardzo ciekawy ja wyglądają z bliska tak duże budynki byłem tak zaciekawiony iż podjechałem pod jednego z nich ! Budowla tego wieżowca była pokryta szkłem i duża ilością żelastwa wielki kolos liczący ok. 60 pięter . Przypinam rower do poręczy i idę się rozejrzeć do środka. Na pierwszy rzut oka to niesamowicie dużo ludzi. Wszystko przezroczyste! 20 minut przed tę zastanawiałem się co może być w środku ! Teraz już wszystko jest jasne nie pomyślałbym ze w środku mogę zrobić zakupy. Był to wielki okrągły sklep. Chodzę rozglądam się jeżdżę windą z góry na dół poczym wysiadam na bodajże 15 piętrze udaje się do księgarni! HAHAHA księgarnia na 15 p. zakup map i przewodników. Po jakimś czasie gdy już wszystko załatwiłem wychodzę z tamtą robię zdjęcia i ruszam powoli z bananem na twarzy! Jadąc południową stroną miasta innerstad otoczonym tzw. Pierścieniem Wiedeńskim, podziwiam niesamowicie malownicze centrum miasta . Jest to szeroka opasająca stare centrum ulica wzdłuż której usadowiły się najważniejsze instytucje narodowe , Nic dodać nic ująć po prostu pięknie. Zabytkowe kamienice ulice uliczki, jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem na własne oczy. Największym problem, który mnie jeszcze spotkał tych chwil to był wyjazd z centrum. Pytam ludzi jak można z stąd wyjechać. Mój niepoprawny język niemiecki sprawiał mi wiele kłopotów nie wszyscy mogli mnie zrozumieć. Dziwnym trafem udaje mi się wyjechać z centrum. Wyjeżdżając z tego zakręconego miasteczka zauważam wielką budowlą wartą podziwu . Właśnie drugim etapem, co do wielkości zwiedzania Donauturm,, wieża wybudowana w roku 1964 licząca 252 metry! po kilku minutach docierana miejsce Chciałoby się skoczyć na bandżi ! Jadąc parę set metrów dalej docieram do znanego Donauparku Park Dunajski ,,Przepiękny park otoczony dużo ilością zieleni no cos przepięknego ! Jeżdżąc po donauparku dostaje pierwszą gumę! Byłem bardzo zaskoczony, iż dopiero po przejechaniu 400 kilometrów pierwsza awaria! Szybko uporałem się z tym problemem poczym dalej zwiedzałem park już idąc obok roweru! W parku tym spędziłem prawie pół dnia nie mogłem się oderwać od tak pięknych widoczków. W parku tym mieści się jeszcze Center Vienna największa hala kongresowa Austrii ! Tam tez ponoć odbywają się największe targi handlowe . Po kilku godzinach zwiedzania opuszczam rejony tego przepięknego parku. Udaje się w kierunku rzeki żeby zażyć jakiejkolwiek kąpieli! Wyjeżdżając z parku jeszcze raz objechałem go dookoła ponieważ bardzo mnie zafascynowały te ogródki ! Już czas wyjeżdżać jadąc wzdłuż rzeki Donau jeszcze we Wiedniu ! Zatrzymuje się i wskakuje cały w ubraniach do rzeki ! Ludzie kapiący się tam spojrzeli jakoś dziwnym wzrokiem na mnie! Mam to gdzieś nie kąpałem się już drugi dzień. W końcu musze do cholery. Po wyjściu z wody zobaczyłem ze z mojego palca u nógi leci krew, Co to za rzeka pomyślałem! Jak wskakiwałem do wody to zapierdzieliłem w jakiś dziwaczny kamol . Mokre ubrania rozwiesiłem na sakwy ubrałem się w świeże ubranko odpocząłem i po chwili po drałowałem jedną z najatrakcyjniejszych ścieżek rowerowych w Europie.,,Donauradweg ,,wzdłuż Dunaju . Jest to pas asfaltu o szerokości kilku metrów tylko dla rowerzystów. Trasa liczy około 1000 kilometrów . Mijają minuty, godziny a ja tym czasem opuszczam uroczą stolicę poruszając się drogą rowerową w stronę Klosterneuburg! Jadąc zaledwie jedną godzinę docieram do tej wioski! Dopada mnie straszny głód! Odpoczynek w przydrożnym barze, z których korzystają jak wiedze tylko rowerzyści! Dziś na obiad gotowana marchewka kiełbasa czekolada kupiona we Wiedniu oraz piwko! Obiad się gotuje a ja tym czasem robię zdjęcia i oglądam mapy. Tak się składa ze jestem na przystani promu, który zaraz biedzie przepływał na drugą stronę rzeki! Boli mnie już dupsko od tej dzisiejszej jazdy ! Przechodzę wielki dramat postanawiam wypić jeszcze jedno piwo! Chyba się już powtarzam, ale pisze znowu to samo po wielkim kiermaszu siadam na mojego bicykla forma jak na razie jest w porządku wypiłem chmielowego energetycznego drinka i wyruszam z pośpiechem! Znając moje doświadczenie rowerowe to pedałuje na całego mijam rowerzystów rolkarzy i inne osoby uprawiające tam sport. Teraz już mnie nie obchodzą widoki tylko jadem na całego! Po drodze widzę ze nad rzeką rozkłada się jakiś turysta rowerowy do spania. Zatrzymuje się obok niego i pytam jak się masz? Skąd jesteś podróżniku człowieczku malutki odpowiada mi ze jest z Czech dokładnie z Prahy a tego pierwszego już nie zrozumiał hehe! Bardzo się ucieszyłem jak zaczął mówić po Czesku gość miał około 60 lat słuchał jakiegoś czeskiego radia i rozkładał worek i kładł się spać! Nie przeszkadzając mu życzę mu spokojnej nocy i wytrwałości na jutrzejszy dzień. Ruszam w poszukiwaniu przyjemnego noclegu! Miejscowość Tulln a.d.Donau . Dziś mam już dosyć. Siedzę w małym barku przystań jachtów promów i statków podwodnych. Niema nic do roboty i odpoczywam poczym zbieram cały majdan i ruszam żeby gdzieś rozbić swoje graty. Powiem szczerze nawet nie chciało mi się rozkładać namiotu byłem tak wycieńczony od słońca porannego deszczu i tych wszystkich energetycznych Co mi zostało to jedynie pojechać nad rzeczkę i położyć się na ławce?! Tak tez zrobiłem! Namiot tej nocy służył mi jako Jasiek! Poduszka.. Rower pod drzewo a ja na trzy deseczki Karimata pod plecy i hop siup do śpiwora. Jak to zwykle bywa po całym długim dniu robię przelicznik finansowy co bym wiedział dokąd mogę i jak daleko jeszcze , pojechać!
Darek (19:42)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
darekurbanek
Dariusz Urbanek
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 1 komentarz1 24 zdjęcia24 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.01.1970 - 31.07.2005
 
 
10.01.2009 - 10.01.2009