Geoblog.pl    darekurbanek    Podróże    Rowerem przez Świat    DZIEN IX
Zwiń mapę
2005
31
lip

DZIEN IX

 
Czechy
Czechy, Praha
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 911 km
 
31.07.2005 Pobudka o 6-30 rano jest zimno i ponuro w nocy padał deszcz. Wstaje rozgrzewam się jak mogę zbieram graciarnie i wyruszam na podbój kolejnego dnia. Dziś mam zamiar już kierować się w stronę domu .Zostało mi jakieś 450km do domu. Ale zimna i brzydka pogoda mnie zastała. Wyjazd z Pragi nie należał do najlepszych tyle skrzyżowań rond i ulic ze bieda wyjechać. Gdy by nie ludzie to chyba bym nigdy stąd nie wyjechał. Godzina 7 -20 dojeżdżam do wielkiego sklepu Kaufland z myślą o tym żeby załatwić swoje sprawy i kupić coś ciepłego do jedzenia. Wjeżdżam do sklepu rower zostawiam oparty obok kosza na śmieci ściągam przednią sakwę i idę do toalety. Myję zęby i ręce . Po 3 minutach wychodzę z wc. Patrzę mojego rumaka niema. Rozglądam się za , moim rowerem chwila zaskoczenia rozglądam się na wszystkie strony nic niema wchodzę na sklep a może mi go ktoś przeprowadził bo zawadzał czy coś , tez nie było mojego bicykla ! Wpadam w panikę pytam ludzi czy nie widzieli mojego roweru nikt poza jednym starszym panem go nie widział . Wtedy wiedziałem ze już cos jest nie tak. Starszy pan powiedział mi ze przed chwilką jakiś frajer wyjechał na jakimś rowerze ze sklepu . O kurwa mać ….!!! Mówię głośno ! Kiedy, gdzie jak w panicznym strachu zadaje mu pytania?. Po prostu wsiadł na mój rower i odjechał gdzieś tam. Ja nie zastanawiając się ani sekundy chwytam za telefon, który wisiał na ścianie i dzwonie na policje.Mówię im żeby jak najszybciej przyjechali, bo skradziono mi rower. Minuty mijają ja biegam szukam mojego roweru pytam ludzi czy nie widzieli nikt nie widział ni nie słyszał jak zwykle! Jestem bardzo przestraszony minuty uciekają a tutaj niema żadnej policji. Po 25 minutach przyjeżdża pod sklep radiowóz. Już sobie uświadomiłem ze straciłem mój cały majątek wystraszony wskakuje do samochodu i jedziemy za moim rowerem! Wtedy już wiedziałem ze jest przejebane jeździmy po Pradze i szukamy. Wszystko to było na nic! Jak by prędzej przyjechali to by może była jakaś szansa na uratowanie . Teraz to już na pewno jest porozkręcane na części przemalowane, albo już gdzieś sprzedane za parę groszy. Jestem świadom tego, że skradziono mi rower w Pradze jego mac …! Straciłem wszystko rower bagaże cały serwis kluczy pamiątki i trochę pieniędzy! Została mi tylko przednia sakwa a w niej aparat filmy radio odtwarzacz CD kosmetyki kufel po piwie przywieziony z Taboru i jeden zeszyt mój pamiętnik, który prowadziłem od początku mojej wyprawy! Jestem tak wkurzony, że nie potrafię się z nimi dogadać płakać mi się chce. Jakbym dorwał teraz tego co ukradł mi mój rower to bym go chyba zaczasł . I co mam teraz robić. Takie myśli mnie przechodzą na okrągło. Godzina 10-00 jestem na komisariacie policji Praga IV. Czekam w poczekalni jak jakiś przestępca , aż przesłuchają kur… jakiegoś gościa …Co za władza wszystko się po odwracało do góry nogami klnę jak szewc. Spisują pytają i tak na okrągło . znowu wsiadam do samochodu jadę na miejsce zdarzenia robią zdjęcia nie wiem, po jakiego. Znowu komisariat i jakieś dziwne protokoły. I co dalej mam robić pytam przecież nie jestem 30kilometrów od domu! Po przesiedzeniu dwóch godzin w tym chlewie dostaje plik kartek i jestem skazany na własny żywot. Pojechałem metrem do Ambasady żeby załatwić sobie pieniądze na powrót do domu. Myślałem ze wszystko pójdzie jak należy. Oczywiście tam nic nie załatwiłem, bo oni się pieniędzmi nie zajmują. Zostałem nieźle poratowany dostałem kawałek mapy i to tyle .Radz. sobie sam!! Jadę metrem na stare miasto do Konsulatu.tyle załatwiania, jeżdżenia aż mi głowa pękała od tego Wszystkiego. Chodziło mi tylko o to, żeby teraz jak najszybciej dostać się do domu! Konsulat Rzeczypospolitej polskiej docieram tam po południu. Jestem bardzo wystraszony, ponieważ nigdy w życiu nie robiłem czegoś podobnego. Zostałem miło zaproszony do środka, wiedziałem, że tu coś załatwię.Mówię mu, jaka nastąpiła sytuacja i czy była by możliwość udzielenia mi pożyczki pieniężnej w kwocie …..zł na powrót do Polski. Wypełniłem parę formularzy i dostałem 1500 koron.Bardzo się ucieszyłem jak dostałem pieniądze do własnych rąk , już byłem pewien ze spokojnie dojadę do domu! Z szacunkiem podziękowałem i wyszedłem. Kolejna droga prze dymną zaś tramwajem później metrem aż na stacje pociągów Hlawni na Drażi . Tak nazywała się stacja.Wracając z konsulatu tramwajem rozglądam się na wszystkie strony za moim rowerem bez skutku roweru już nie było. Jestem na stacji kupuję bilet do Bochumina , w sklepiku dwa hord - dogi 5 piw i czekam z niecierpliwością aż podjedzie mój transport szynowy którym pojadę do Polski. Moim mottem tej wyprawy było poznawanie swoich doświadczeń i zwiedzenie dwóch państw. Mogę powiedzieć ze te wakacje należały do nieudanych i najdroższych! Teraz jest mi bardzo przykro, bo przecież mogłem zapiać rower do byle, czego. Lecz tego nie zrobiłem. Najważniejsze ze żyję jestem cały i zdrowy. Po przyjeździe do domu mama powiedziała mi’’ i czy cza było Ci tego synku ‘‘. To tyle o mojej wyprawie rowerowej. Już planuję następną wyprawę tylko już we dwoje. POZDRAWIAM wszystkich czytających pamiętajcie zapinajcie swoje bicykle nawet jak opuszczacie je na dwie minutki! Bo takie są później tego skutki …
23.07.2005 - 31.07.2005 przejechałem dystans 1200 km.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
darekurbanek
Dariusz Urbanek
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 1 komentarz1 24 zdjęcia24 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.01.1970 - 31.07.2005
 
 
10.01.2009 - 10.01.2009