Geoblog.pl    darekurbanek    Podróże    Rowerem przez Świat    DZIEŃ I
Zwiń mapę
2005
23
lip

DZIEŃ I

 
Polska
Polska, Orzesze
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 42 km
 
DZIEŃ PIERWSZY 23.07.2005 Pobudka o godz. : 6 •••rano. Małe śniadanko nic specjalnego nie jadłem dwie grube kromki chleba z masłem z szynką i ogórkiem +jogurt. To jak zjadłem to zszedłem do mojego pokoju aby pozbierać wszystkie potrzebne rzeczy które przygotowałem w przed dzień na wycieczkę . Jak już się spakowałem do sakw to poszedłem się pożegnać ze starszymi . Pozostało mi się tylko przeżegnać! I życzyć sobie szczęścia na drogę. Pogoda tego dnia była w kratkę niebo zachmurzone. Myślami byłem da się jechać i tyle! Na pierwszym miejscu musiałem dobrze dopasować dupę co by się wygodnie jechało . Czemu tak pisze ? •••Bo to nie jest taka prosta sprawa siedząc na siodełku i jechać , setki kilometrów . Tak wiec zasiadłem na rower i pojechałem na” Doły” w kierunku stacji benzynowej. Na stacji kupiłem sobie batonika i cos do picia. Napój wzmacniający czy cos takiego ! Ostatnie przygotowanie zjadam batonika napój wlewam do bidonu włączam muzykę zakładam okulary i przemieszczając się metr po metrze przejeżdżając przez Zawadę docieram na ulicę Żorską . Jadę w kierunku Woszczyc . Stamtąd już do Żor , Mszany i tak dalej . Przez pierwsze kilometry , które już mam za sobą zastanawiam się cały czas jak to będzie. Z początku nie jestem przyzwyczajony do tak ciężkich sakw , szwankuje trochę moja równowaga . Po drodze już pierwsze wzniesienia , które okazały się tylko maluteńkimi góreczkami. Tak docieram do pierwszego przejścia granicznego w Gołkowicach . W maleńkim kantorze kupuje 100 koron. Podchodzę do celnika , który sprawdza mi paszport i wkleja pierwszą pieczątkę . Przejechawszy przez granice państwa podjeżdżam do małego sklepiku żeby cos zarzucić na ruszt.( Potraviny ). Drugi posiłek po przejechaniu 40 kilometrów.{ 3}Rogaliki, jogurt i czekolada. To jak zjadłem to założyłem słuchawki na uszy i ruszyłem przed siebie . Muza grała na całego fula! Przed przejściem granicznym pytałem w kantorze o drogę rowerową do Karviny. Tak się wiec złożyło że do Karviny pojechałem ścieżką rowerową około 8km przez pola. Na szlaku spotykam całą rodzinkę kolarzy jadących do Ostrawy na wyścig kolarski . Z ciekawości pytam ich o drogę rowerową do Wiednia! Hmm…byli trochę zdziwieni , bo nigdy tak daleko się jeszcze nie wybrali. Wiec nie mogli mi pomóc . Docieram do miejscowości Karvina 55km- od domu . Jestem w centrum miasta. Wszystko dokoła rozkopane Nic interesującego. Ciężko się tu poruszać, ponieważ wszędzie gdzie się nie spojrzało to jakieś maszyny koparki i inne złomy. Niedawno jak tu byłem to jeszcze w miarę wyglądało. Pozostało wiec odetchnąć przemysłowym powietrzem spalin koparek , i uciec stąd jak najszybciej . 30 minut później Czeski Cieszyn tutaj mogę powiedzieć jest o wiele lepiej niż tam. Rozglądam się za sklepami , panienkami i byle czym . Jadę na przejście graniczne na Polską stronę wymienić pieniądze i kupić jakieś mapy. Pogoda nie zaciekawia mnie pada , lekki deszczyk. Jestem po Polskiej stronie. Kupiłem mapy teraz udaje się do kantoru wymienić polskie pieniądze na Czeska koronę i Euro . Jadę z powrotem na przejście graniczne tam zdjęcie pamiątkowe druga pieczątka tego samego dnia do paszportu i pozdrowienia na drogę! CZECHY rozglądam się po sklepach z wyrobami szmacianymi, bo chce kupić portfel na pasku na dokumenty, telefon i inne drobiazgi! Miałem dużo papierkowych banknotów a nie przygotowałem się na to tak dobrze. Jak już kupiłem to było mi od razu lepiej, bo czułem się bezpieczniej … To tez jak zwykle kieruje się w stronę dworca kolejowego tam pytam ile kosztuje bilet do Ołomuńca?! Bo tam tez ma prowadzić moja droga! Tak z ciekawości chciałem się dowiedzieć, bo może bym się skusił na podróż pociągiem ale ••••••••••••••jak się dowiedziałem w kasie ile kosztuje bilet to bez zastanowienia wychodzę ze stacji wskakuje na rower i ruszam! Wyjazd z miasta, po drodze nic ciekawego robię zdjęcia i kieruje się do drugiego większego miasta. Słucham utwory Czerwonych Gitar i jadę przed siebie. Pogoda do niczego słonce za chmurami odechciewało mi się jazdy. Jadę pod wiatr! Wiadomo jechać pod wiatr kilkanaście kilometrów to nie taka prosta sprawa. Nie poddałem się . Docieram do Frydka M . słońce wyszło za, chmur zatrzymuje się na stacji benzynowej burczy mi w brzuchu postanawiam ugotować sobie obiad. Po udanym wielkim obiedzie w promieniach słoneczka ruszam w kierunku większego miasta.Jest godz. 16-00 miejscowość Pribor tutaj znacznie mi się zaczyna podobać. W sklepie kupuję dużo jedzenia i piwko.w dali zaczynają się pojawiac pierwsze wzniesienia mam na myśli strome ładne podjazdy  Docieram do miejscowości Frenstat pod Radhostem znajduje się tu park wodny, pola namiotowe i różne dziwaczne atrakcje .Całe miasteczko otoczone jest dokoła górami. Jadąc dalej przed siebie zauważam niezłe miejsce gdzie mógłbym przenocować pierwszą noc wyprawy. kawałek lasu może być , docieram tam a tam w dodatku jeszcze niezłe jeziorko! Rozbijam swój namiot , rower przypinam do kawałka starego płotu . Przykryłem chaszczami żeby nie było go widać. Poszedłem się trochę obmyć i urządziłem sobie kolacje po czym rozłożyłem śpiwór zanotowałem w swoim pamiętniku jak spędziłem cały dzisiejszy dzień i położyłem się spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
darekurbanek
Dariusz Urbanek
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 1 komentarz1 24 zdjęcia24 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.01.1970 - 31.07.2005
 
 
10.01.2009 - 10.01.2009